Przyleciał do Polski z USA kilka dekad temu, wysiadł z samolotu w białym garniturze, drogich butach i z błyszczącym zegarkiem na ręku. Zdjął swoje przeciwsłoneczne okulary, rozejrzał się dookoła, pokiwał głową, ale tak, żeby nie popsuć fryzury i pomyślał: „Polacy, ja was rozkręcę, pokażę wam, że można zarabiać łatwo i przyjemnie”. Krzyknął głośno: “Yes, you can do it” i wszedł z lśniącym, amerykańskim uśmiechem na ustach na polskie podwórko. Nazywał się MLM.
Nasze społeczeństwo totalnie nie umiało się utożsamić z gościem zza oceanu. Zgrzytało wszystko; mentalność, umiejętności, pojęcie przedsiębiorczości, otwartość na nowe, kreatywność i wiara w możliwości. Znakomicie za to Polacy podłapali wizję łatwego i przyjemnego sposobu zarabiania dużych pieniędzy, pomijając niestety etykę w tym biznesie. Włączyła im się opcja “nachapactwa” i biegali niektórzy z “nowością na rynku” i wciskali wszystko, wszystkim i wszędzie. Chcąc poczuć się jak w amerykańskim śnie, skakali na zjazdach firmowych krzycząc: “Jes, ajken”, nie rozumiejąc idei ni w ząb, bo i jak tu wierzyć, że mogę wszystko kiedy dopiero co wczoraj na półkach sklepowych znalazło się coś więcej niż ocet i musztarda. Próbowano naśladować amerykański, kolorowy, radosny, otwarty styl, który w połączeniu z naszą polską, szarą jeszcze wtedy rzeczywistością, wyglądał po prostu przekomicznie.
Sama jeszcze 2 lata temu jadąc na taki firmowy event, czułam się jak pośrodku jakiegoś zlotu świrów. W przerwach rozglądałam się ukradkiem, czy aby przypadkiem z wentylacji nie leci jakiś rozweselający dymek. Nie mieściło się w mojej ograniczonej etatem i przekonaniami społecznymi głowie, z czego oni tak się cieszą. Wkurzały mnie wręcz te banany na ustach, piękne suknie, kobiety z klasą i kasą. Pomimo, że patrzenie na to wszystko poniekąd mnie fascynowało i wierzyłam głeboko, że zasługuje na lepsze życie, to jednak coś nie pozwalało mi w tę całą otoczkę wierzyć. Dziś wiem, że to jest normalna reakcja po zderzeniu ograniczonego przekonaniami umysłu z paletą nieograniczonych możliwości. Całe życie słyszałam i doświadczałam tylko tego, że “Życie to wieczna walka”, “Tylko ciężka praca popłaca”,”Pieniądze szczęścia nie dają”, “Jak bogaty to złodziej i kombinator, albo mamusia z tatusiem dali”, takie przekonania nie pozwalały mi uwierzyć w to, że istnieją legalne sposoby na zarobienie dużych pieniędzy.
Z racji tego, że w latach 90. społeczeństwo nie umiało robić tego po polsku tylko czerpało inspiracje z amerykańskich źródeł efekty były takie, a nie inne. Tych rzeczywistości nie dało się po prostu przełożyć 1:1 i dlatego wyszedł taki misz masz, cudownej wizji luksusu z mentalną słomą w butach. Jak to mówią, Ci mniej optymistyczni: “Chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle”. Po kilku latach chodzenia po tym polskim padole MLM zatracił swoją radość i prostotę, a nabrał prostactwa. Zaczęto wykorzystywać go do zaspokojenia własnych celów, nie dbając o jego wizerunek ani o ludzi, których spotykał na swojej drodze. Zaczęły się naginania, naciągania, koloryzowanie, pajacowanie, okłamywanie i sławetne po dziś dzień wciąganie do struktur. Nasz elegancik pełen radości życia był cały czas tym samym w głębi serca. To ludzie przywdziali mu stare łachmany i zrobili z niego oszusta, gdy im tylko coś w biznesie nie wyszło, przeklinając go przy każdej możliwej okazji.
Co rozsądniejsi, załapali w mig o co w tym biznesie na prawdę chodzi i prowadzą go do dziś ze spektakularnymi sukcesami i śmiem twierdzić, że to dzięki takim osobom ten biznes w naszym kraju w ogóle przetrwał. To dzięki takim ludziom, MLM dojrzał i nie zatracił się zupełnie w tych wszystkich przekrętach i próbach identyfikowania go z jego przyrodnią siostrą – piramidą finansową. Dziś wiem, że MLM przeszedł dużo w naszym kraju i smród niektórych spraw ciągnie się za nim po dziś dzień, ale to fajny facet z pomysłami na życie. Całkiem inaczej wygląda niż dziesiątki lat temu, jest bardziej świadomy, wiele się nauczył, wiele doświadczył. Ludzie się zmieniają. MLM także. Na szczęście.
Jaki jest dziś? Przekonaj się sam/a. Przecież chcąc poznać partnera na całe życie nie będziesz bazować na opinii innych.
Daria
Alternatywą dobrego, jest lepsze.